Anita
Odachowska
Czym się zajmujesz?
Jestem kobietą, córką, matką. I wdową. Moje życie, tak jak i praca, wymagają dużo ekwilibrystyki, również słownej, umiejętnego łączenia wielu kropek i sprytnego lawirowania między wszystkim, co robię, tak żeby po drodze nie zgubić najważniejszego. Siebie.
Rano pracuję na etacie, a po południu i czasem w weekendy otwieram moją Fabrykę Słowa. To butikowa agencja marketingowa, którą otworzyłam wystartowała siedem lat temu, głównie po to, żeby uporządkować to, co i tak robiłam na zlecenie. Zajmuję się marketingiem, PR-em, budowaniem wizerunku, social mediami i copywritingiem.
Poza Fabryką mam także etat, i to całkiem poważny, w Ośrodku Wsparcia Ekonomii Społecznej. Tam jako doradca wzmacniający potencjał 3. Sektora pracuję nad tym, żeby niewidzialnych uczynić widzialnymi. Doradzam i szkolę ludzi z różnych organizacji z tego, co robię w Fabryce Słowa. Pomagam im budować wizerunek, uczę współpracy z mediami, tworzenia treści i prowadzenia social mediów i że w byciu widzialnym nie ma niczego złego. Zwłaszcza, kiedy robi się dobre rzeczy.
A skoro mowa o dobrych rzeczach, to od grudnia 2023 roku prowadzę własny podcast „Po tej stronie”. Zajmuję się w nim tematami, o których nie mówi się łatwo, a czasem nie mówi się wcale – śmierć, choroby, depresje, traumy, żałoba… To wszystko, co potrafi złamać nawet największych twardzieli. W rozmowach zapraszam ludzi, którzy doświadczyli najciemniejszych stron życia – wdowy, wdowców, osoby po próbach samobójczych, takie, które pokonały raka, depresję itd., ale też psychologów, lekarzy i innych, którzy mogą rzucić nowe światło na te tematy. Próbuję wspólnie z moimi rozmówcami zrozumieć, skąd się biorą różne nasze kryzysy emocjonalne, próby samobójcze, co się dzieje w naszym mózgu, gdy jesteśmy w żałobie, ale też rozmawiam o tym, czy ze śmierci można się śmiać.
Po moich doświadczeniach życiowych wiem, że nie ma sytuacji bez wyjścia, tylko często potrzebujemy spojrzeć na naszą drogę życia z innej perspektywy. Główną misją podcastu jest pokazanie tego osobom, które z różnych przyczyn są w kryzysach emocjonalnych i psychicznych. Nazywam go podcastem ratunkowym, bo bardzo często dostaję informacje, że komuś w jakiś sposób pomógł – coś zrozumieć, komuś wybaczyć, że ktoś przesłał któryś z odcinków komuś, komu wysłuchanie go może pomóc itd. Nie sądziłam, że to się tak rozwinie. Ale cieszę się, że zdobyłam się na ten szaleńczy, jak na kogoś, kto nie był nigdy dziennikarką pracującą głosem, tylko piórem, krok.
Niedawno skończyłam pisać książkę, która jest przewodnikiem dla wdów, które zostały po tej stronie. Potrzebę stworzenia takiego przewodnika, opartego na doświadczeniach innych wdów, zauważyłam prowadząc od sześciu lat zamkniętą grupę wsparcia dla wdów na Facebooku. Sama również jestem wdową.
Żeby nie było za nudno, zawodowo zajmuję się też od kilku lat także projektowaniem wnętrz. To zajęcie daje mi ogromną frajdę od kilku lat. Choć nie jest to moja główna działalność, przynosi mi wiele radości i satysfakcji. Kilka projektów już mam za sobą, a pozytywne opinie dają mi energię, by kontynuować tę pasję.
Moje życie to taka mieszanka pasji, pracy i misji. Często muszę odpowiadać na pytanie, jak to robię. Ale ja po prostu to robię. Czasem zarzucam sobie, że w niczym konkretnym się w życiu nie wyspecjalizowałam. Ale mam takie coś, co nazywam życiowym ADHD, co sprawia, że na pewno jeszcze coś pewnego dnia do tej puli dorzucę.
Skąd się wziął pomysł na Twój biznes/Twoje działania? Jaki był krok milowy?
Fabryka Słowa wyrosła z potrzeby uporządkowania tego, co i tak już robiłam w ramach różnych zleceń. A bodźcem do tego była możliwość skorzystania z dotacji. I tak oto od siedmiu lat jestem przedsiębiorcą.
Książka też wyrosła z potrzeby, tyle że zaobserwowanej u innych kobiet.
Podcast to z kolei efekt prowadzenia grupy, zbierania materiałów do książki i kontaktów z wdowami, które uświadomiły mi, jak wiele dobrego może zrobić sama tylko przynależność do grupy osób z podobnymi doświadczeniami. Postanowiłam przenieść to na podcast rozwijając różne wątki, które pojawiły się przy okazji zbierania materiałów.
Myślę, że krok to ja dopiero postawiłam pierwszy. A milowy może być jeszcze przede mną. Kiedy zaczynałam pisanie książki i pracę nad podcastem, bałam się (i nadal boję) dwóch rzeczy. Pierwsza – że mi nie wyjdzie. A druga – że mi wyjdzie 😉 Zatem ta druga nadal przede mną, bo na ten moment jest lepiej niż tego oczekiwałam w najśmielszych myślach, ale już wiem, że może być jeszcze lepiej.
Kto i co Cię inspiruje, nakręca do działania? Skąd czerpiesz siłę?
Największą inspiracją jest to, kiedy dociera do mnie informacja zwrotna, że ludzie widzą sens tego, co robię wspólnie z nimi i tego, co robię sama. Dotyczy to zarówno klientów Fabryki Słowa, dla których pracuję, podmiotów ekonomii społecznej, z którymi razem rozwijamy ich organizacje i przedsiębiorstwa społeczne, ale też wdów, które dzielą się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w grupie i słuchaczy mojego podcastu. I uśmiechniętych w dniu odbioru lokalu inwestorów, dla których realizuję projekty wnętrz pod klucz.
Jak sobie radzisz z kryzysami lub gdy przestaje się chcieć?
Najpierw mówię sobie, że gorzej już było. Potem – że wyszłam już w życiu z tylu kryzysów (niektórych naprawdę traumatycznych), że głupotą jest myśleć, że nie wyjdę z kolejnego.
Biorę też regularnie taki antydepresant, który nazywa się „Aktywność fizyczna”. Trening, szybka przejażdżka na rowerze, chodzenie po górach – to działa prawie natychmiast.
Jestem kinomaniaczką, a z wykształcenia m.in. teoretykiem filmu, więc suplementem są też dla mnie też dobre filmy i seriale.
A czasem po prostu sobie nie radzę. Wtedy sama sobie rzucam sobie koło ratunkowe w postaci telefonu do przyjaciela, bo wiem, że moja perspektywa jest na tyle zaburzona w czasie kryzysu lub doła, że musi na problem czy sytuację popatrzeć ze mną ktoś jeszcze.
Co do drugiej części pytania – chcieć mi się nigdy nie przestaje. Bardziej martwię się, czy mi na wszystko starczy czasu, jaki mi został po tej stronie.
Dlaczego jesteś Boska?
Nie wiem. Zostałam nominowana przez Was, więc Wy mi to powiedzcie 😉
Gdybyś mogła cofnąć czas, zmieniłabyś coś w swoim życiu?
Dziś, mając 51 lat, myślę, że nie zmieniłabym niczego. Gdyby nie to wszystko, co w życiu przeżyłam – dobrego i złego – nie byłabym tym, kim jestem dzisiaj. A mam z czego być dumna, chociaż na co dzień o tym nie pamiętam, bo ciągle coś robię nowego.
Masz swój ulubiony cytat, mantrę, zdanie które pomaga Ci przetrwać?
To się zmienia i najczęściej to jest fragment jakiejś piosenki. Od ponad roku niezmiennie – „I am superwoman” Alicii Keys.
O czym marzysz?
I tu zabrzmię, jak kandydatka na Miss Świata. Marzę o tym, żeby człowiek przestał być człowiekowi wilkiem, żeby w jakiś cudowny sposób internetowi trolle i hejterzy zamienili się w dobrych ludzi, żeby ludzie się nawzajem szanowali (lubić się nie muszą), niezależnie od wyznania, płci, orientacji seksualnej, wieku i rasy, bo ze wszystkich rzeczy na świecie najbardziej nie toleruję nietolerancji. I żebyśmy wojny znali tylko z książek historycznych.
A dla siebie marzę o tym, żeby podcast rozwijał się, tak jak się rozwija, żeby ta skończona książka była pierwszą, a nie jedyną. Ale to też mam w sferze planów, więc mogę powiedzieć, że to są już raczej marzenia, które powoli i konsekwentnie spełniam.
A tak bardzo prywatnie – marzę, żeby żyć kiedyś w miejscu, w którym żeby pójść w góry, nie muszę nigdzie jechać, tylko wystarczy wystawić nogę za próg domu czy mieszkania. Góry to mój najlepszy środek antystresowy i antydepresyjny od dzieciństwa. I koniecznie muszę je widzieć z okien. Dziś to marzenie. Ale może kiedyś zamieni się w plan?…
Gdybyś miała powiedzieć innym kobietom , jak uwierzyć w siebie, w swoją siłę, jak żyć w zgodzie ze sobą?
Chyba nie wiedziałabym, co powiedzieć, bo paradoksalnie ja całe życie nie wierzę w siebie, od dziecka zmagam się z zaniżonym poczuciem własnej wartości i do dzisiaj, mimo wieku, odczuwam konsekwencje tego, że wychowałam się w rodzinie dysfunkcyjnej, a od 15 roku życia, po śmierci ojca, byłam półsierotą. Ale tak jakoś wyszło, że urodziłam się też zdolna i od dziecka byłam ambitna. Zawsze chciałam mieć lepiej niż miałam, dlatego jestem pracowita i zawzięta jak mrówka dźwigająca liść większy od siebie.
A że życie mnie nie oszczędzało także później, to nauczyłam się też podświadomie wygrzebywać z każdego bagna, które los na mnie zasadził. I o dziwo, wychodziłam zawsze silniejsza, mniej ubłocona i w dodatku zawsze byłam w lepszym miejscu mojego życia niż byłam, zanim do tego bagna wpadłam.
Tak więc wierzę w siebie, paradoksalnie nie wierząc, swoją siłę wypracowałam stawiając czoła przeciwnościom losu i traumom, a żyję w zgodzie ze sobą tak naprawdę dopiero od roku, czyli od moich 50. urodzin.