Katarzyna
Harbul-Bała
Świeradów-Zdrój
Czym się zajmujesz?
Prowadzę studio kreatywne SPA dla ŁBA. Zajmuję się wspieraniem startujących, funkcjonujących i rozwijających się biznesów. Projekty graficzne, identyfikacja wizualna, strategie marketingowe, pozyskanie klienta, social media, PR. Zajmuje się też organizacją imprez i to część mojej pracy lubię najbardziej.
Poza tym jestem żoną fajnego faceta, mamą całkiem sympatycznych nastolatków – Zuzi i Antka. A w tak zwanej wolnej chwili ( tak tu pauza…na śmiech…) jestem Prezeską Fundacji Boskie Karkonoskie.
Skąd się wziął pomysł na Twój biznes/Twoje działania? Jaki był krok milowy?
Przyszedł. Potem długo dojrzewał, a potem wybuchł. Od dziecka byłam multi funkcyjna. Miałam być dżokejką, lekarzem, potem policjantką, psychologiem, a skończyłam filmoznawstwo i wiedzę o mediach. Po studiach pracowałam w poznańskiej rozgłośni Radia Eska prawie 10 lat jako dziennikarz, serwisant i wydawca. Radio to miłość do dziś, ale na chlebek z szyneczką nie dawało zarobić.
By dorobić do dziennikarskiej pensji działałam w marketingu i PR Warty Poznań i wpadłam po uszy.W branży, nie w piłce nożnej. Kiedy z Poznania przeniosłam się w Góry Izerskie, trafiłam w turystykę i hotelarstwo. I tu też czułam się jak ryba w wodzie. Praca z ludźmi (choć czasem nie łatwa) dawała wiele satysfakcji i radości. I pokazała mi, że multi funkcyjność jest zaletą, a nie jak do tej pory sądziłam – wadą.
Pomysł na pierwszy biznes znalazł mnie sam, a właściwie dogonił. Praca w hotelarstwie choć satysfakcjonująca, to też stresująca. Pewnego dnia (a to było w miesiącu gdy miałam 24 grypy szkoleniowe) poszłam do lasu żeby wyciszyć myśli. Zaczęłam biec… i tak się zaczęło. Z dnia na dzień dystans z kilometra zwiększał się do dwóch, trzech, a z po roku biegania zaczęłam startować w półmaratonach. A gdzie pomysł na biznes zapytacie??? …no właśnie? W lesie! Nie jestem fanką biegania po asfalcie. Jako córka i wnuczka leśnika znałam okoliczne lasy na wylot. Biegałam też trasami rowerowymi singletrack, co było dość niebezpieczne.
Marzyłam o tym, by bliźniacze ścieżki powstały też dla biegaczy. Potem zaczęłam wiercić dziurę w brzuchu ówczesnemu Nadleśniczemu (również biegaczowi). Poł roku namów na wyjście do lasu w poszukiwaniu tras, zaowocowało po dwóch latach projektem, który dziś nazywa się Runtrack Świeradów. To 10 km bezpiecznych jednokierunkowych tras biegowych, wytyczonych w lesie, bez metra asfaltu. A gdzie ten pomysł na biznes?
Otwarcie ścieżek zbiegło się z moim wypaleniem w branży hotelarskiej. Z momentem, w którym sobie uświadomiłam, że nie ma osób niezastąpionych i choćbym dawała z siebie 300 % to i tak dla wielu będzie wciąż mało. Zostawiłam pracę bez żadnych oszczędności, bez planów, bez zleceń. I poszłam założyć firmę. W kapitałem strachu o przyszłość, nadzieją i obronioną godnością.
Moim pierwszym zleceniem na firmę było…grabienie lasu! A dokładniej przygotowanie Runtracków do sezonu zimowego. Płakałam i grabiłam, grabiłam i płakałam. I modliłam się wierząc, że po coś to jest. Po miesiącu pojawiły się pierwsze zlecenia na organizację pobytu grup zorganizowanych. Ale to była połowa kroku milowego.
Drugą połową było podjęcie współpracy z KARR i współpraca z zespołem, który grał do wspólnej bramki. Trenerem tej drużyny był człowiek, który wspierał, pozwalał się rozwijać i nie przeszkadzał nawet w najbardziej szalonych pomysłach. Po dwóch latach nastąpiły zmiany w Zarządzie i dostałam kopa w bardzo nieelegancki sposób. Ale tu zaczyna się historia Boskich Karkonoskich.
Kto i co Cię inspiruje, nakręca do działania? Skąd czerpiesz siłę?
Kobiety. Ich błysk w oku, przyjaźń, solidarność, ich wsparcie ich uśmiech i łzy. Ich wiara w drugą, chęć pomocy, wsparcia i ta multi funkcyjność na wszystkich poziomach. Nakręcają mnie góry, las. Słonce między drzewami, kąpiel zimnej wodzie, ptasie trele, świerszcze na sierpniowej łące, Polana Jakuszycka zimą w słoneczny dzień (gena jednak nie wydłubię). Nakręca mnie muzyka, taniec. Nakręca mnie współpraca, łączenie ludzi. W tym mam czarny pas.
Jak sobie radzisz z kryzysami lub gdy przestaje się chcieć?
To zależy od rodzaju kryzysu. Jeśli wynikający z bezsilności to klnę jak szewc. Jeśli wynikający z czyjegoś błędu lub niedopatrzenia, a dający się naprawić, to klnę i działam. Jeśli to kryzys wynikający ze zmęczenia -to milknę i płaczę. To znak, że baterie już ledwo zipią. A na całą resztę najlepszy jest las, rzeka, trening poole dance i wino.
Dlaczego jesteś Boska?
Bo mam w sobie dużo odwagi i determinacji. Myślę i robię. Ufał intuicji i własnej kreatywności. Nie odkładam na: wieczne zaś, jeszcze nie teraz, poczekam na lepszy moment. Działam. Najwyżej się potknę. Ale wtedy wyciągnę wnioski. Umiem wydobywać z ludzi to co mają najlepszego. Motywuję, wspieram i inspiruję. Mam też poczucie humoru i ogromny dystans do siebie, przez to zjednuję ludzi. Jestem naturalna i szczera. Jestem sobą. Akceptuje siebie ze wszystkimi kręciołkami i po latach kompleksów nie przeszkadzają mi nawet krzywe nogi. Daję sobie przyzwolenie na błędy i dumna jestem ze swoich sukcesów. Wszystko do czegoś prowadzi, czegoś uczy. Życie jest za krótkie, żeby przejmować się pierdołami.
Gdybyś mogła cofnąć czas, zmieniłabyś coś w swoim życiu?
Nigdy w życiu.
Masz swój ulubiony cytat, mantrę, zdanie które pomaga Ci przetrwać?
W liceum miała taki jeden ulubiony cytat: „Są chwile, kiedy brak ludożerców daje się boleśnie odczuć”. Dziś „Masz w życiu to, o co masz odwagę prosić”.
O czym marzysz?
Marzę o siedzibie Boskich. O to by zorganizować ją w pięknym ponad stuletnim wiejskim domu po moich dziadkach. By stało się miejscem spotkań, warsztatów, konferencji. Inkubatorem kreatywności i oazą spokoju jednocześnie.
O pomyśle skąd mam na to wziąć kasę. Marzę o zdrowiu i sile do działania. 20 lat już nie mam, a jest jeszcze tyle do zrobienia! O zdrowiu dla mojego Maćka, dzieciaków i przyjaciół. O wolności i spokoju od czasu do czasu.
Gdybyś miała powiedzieć innym kobietom, jak uwierzyć w siebie, w swoją siłę, jak żyć w zgodzie ze sobą?
Nie bójcie się, róbcie. Szukajcie, próbujcie, rozpinajcie gorsety w którym jest wam ciasno i niewygodnie. Nie urządzajcie się w dupie, z wygody czy strachu. Dbajcie o siebie (to też do mnie, bo często o tym zapominam) i akceptujcie. Od tego wszystko się zaczyna.